….no przyznam, że od urodzenia staram się przyzwyczaić do śniegów
i mrozów i idzie mi średnio. Odkąd mam swój własny dom jest o tyle łatwiej, że
czas jesienno-zimowy to czas dla domu –przemalowuję, poprawiam, dekoruję z większym
zapałem i zaangażowaniem niż w miesiącach
cieplejszych – choć robię to przez okrągły rok :-)
Wyjaśnię tu może, że nie
marudzę (o nie! :-)) ale, z zamiłowania, wykształcenia i ogólnie całą sobą jestem ogrodnikiem i to
spełnionym ;-) ze sporym ogródkiem i niekończącymi się planami, które bezlitośnie
przerywa zima.
No ale nie o tym dziś, a o poduszkach lekko już wprowadzających
zimowy/świąteczny nastrój.
po pierwsze- uwaga najważniejsza, porzućcie nadzieję, że kot będzie pomagał - całe zamieszanie, proszenie pod drzwiami o wpuszczenie kończy się jak zwykle :-)
dwie uszyte, trzecia czeka na swoją kolej
i kilka ujęć z miejsca docelowego
po zrobieniu zdjęć poduszki zostały schowane i poczekają aż do grudnia, gdyż z roku na rok jestem coraz bardziej przekonana, że listopad to jeszcze za wcześnie na choinki, bombki i świąteczne dekoracje - ale o tych przemyśleniach innym razem.
Tymczasem rzeczona zima za oknem
i mały zlepek zaśnieżonego ogródka- bukszpany, irga, jabłoń ozdobna i moja słodka owczarzyca
Ania
Witam,
OdpowiedzUsuńŚwietne te poduszki, może sama się na taką skuszę?
A co do zimy to... ja ją lubię. Bo co jest przyjemniejszego niż gorąca herbata w fajnym miejscu do relaksu gdy za oknem śnieg?
więc "let it sow" i byle do marca!
Pozdrawiam i czekam na następne wpisy J.
:-) ja jestem z frakcji - ciepły letni wieczór, lampeczka :-b i gwiazdy. Ale Boże Narodzenie bez śniegu to jakby nie Boże Narodzenie więc Let it snow ale dopiero w grudniu...tak bliżej drugiej połowy. Pozdrawiam i mam nadzieję, że będziesz zaglądać częściej
OdpowiedzUsuń